|

  
Ocena:   |
|
|
Behind The Lines Duchess Guide Vocal Man Of Our Times Misunderstanding Heathaze Turn It On Again Alone Tonight Cul-De-Sac Please Don't Ask Duke's Travels Duke's End
|
|
Tony Banks: Keyboards, backing vocals, 12-string guitar, duck
Phil Collins: Drums, lead vocals, drum machine, duck
Mike Rutherford: Basses, guitars, backing vocals
Dave Hentschel: Backing vocals on "Man Of Our Times" | | |
 |
GENESIS |
|
Duke | 1980 |
Może na początek podkreślę, że Duke to moja ukochana płyta Genesis, tak więc recenzja będzie subiektywna. Pierwszy utwór - Behind The Lines, znany z wydanej później płyty Phila Collinsa Face Value, jest bardzo dobrym utworem na rozpoczęcie płyty. Słychać tu świetną perkusję Phila Collinsa jak również, może ku zaskoczeniu fanów Steve'a Hacketta, piękne solówki Mike'a Rutherforda i to bynajmniej nie na basie, lecz na gitarze elektrycznej. Już po kilkudziesięciu sekundach słychać, że syntezatory Tony'ego Banksa tworzą niesamowitą harmonię dźwięków, która towarzyszy słuchaczowi przez resztę płyty. Zmienność nastrojów w pierwszym utworze świadczy o tym, że Genesis potrafili jeszcze zagrać na wysokim poziomie.
Nadchodzi czas na Duchess, ulubiony utwór Tonego Banksa. Mija kilka sekund i w tle pojawia się automat perkusyjny i pianino elektroniczne Cp-70. Wszystko to powoli narasta ...i nagle wybucha słowami "times were good"... Ten moment, jako jeden z wielu na tej płycie, przyprawia mnie stado mrówek na plecach. Bez przerwy towarzyszą nam przepiękne syntezatory pana Banksa, a w pewnym momencie, po słowach "you're the one who waiting for" dzieje się z tymi klawiszami coś wspaniałego, co zawsze mnie wzruszało, wzrusza i będzie wzruszać. Pod koniec utworu to się powtarza, ale nie jest już aż tak monumentalne.
Wszystko się wycisza ...automat perkusyjny ucicha ...pianino wydaje przepiękne dźwięki i tak zaczyna się kolejny utwór - jeden z najpiękniejszych na płycie, mimo, że najkrótszy - "Guide Vocal". Phil Collins pokazuje, że potrafi zaśpiewać tak, aby mrówki nie dawały spokoju słuchaczowi przez cały utwór - tak samo było za czasów One For The Vine...
Zmiana nastroju - oto "Man Of Our Times", z potężnymi bębnami pana Collinsa i ścianą dźwięku tworzoną przez klawiszowca Genesis. "Człowiek Naszych Czasów" może wydawać się troszkę popowy, ale klawisze robią swoje i zagłuszają wszystko co się dzieje za nimi, dlatego piosenka staje się w uszach słuchacza bardziej rockowa, troszeczkę brzmieniowo przypominająca "Eleventh Earl Of Mar" czy "All In A Mouse's Night" z płyty Wind and Wuthering. Tak kończy się pierwsza - bardziej artystyczna część płyty.
"Misunderstanding" - czysto popowa piosenka, która bardziej pasuje do klimatów płyty "Genesis" lub "Abacab"...Moim zdaniem w tym miejscu powinien był się znaleźć utwór "Submarine", który nie znalazł się na żadnym ze studyjnych albumów Genesis, a możemy go usłyszeć na Archive #2.Byłaby to jeszcze piękniejsza płyta, ale cóż - zawsze można sobie samemu nagrać na nowo Duke z zamienionymi utworami :-)
Teraz czas na atak mrówek - bardzo "zimowy", a zarazem genialny utwór. Pianino Tony'ego Banksa tworzy cały klimat utworu na początku - potem wszystko jakby "ulatnia" się, delikatne klawisze Tony'ego Banksa zaczynają powoli "wstawać" i nagle staje przez nami ściana dźwięku - słowa "the trees and I are shaken by", które, moim zdaniem, z wielkim wyczuciem "wykrzyczał" Phil Collins. Przed następnym takim momentem w utworze słychać bardzo krótką partię klawiszy, dzięki którym właśnie "Heathaze" staje się cieplejsze... Zakończenie - wydaje się z zbyt krótkie - i aż prosi się delikatne solo w wykonaniu pana Rutherforda, tak jak to zrobiono w przypadku "Many Too Many" ...Ale nadal twierdzę, że jest to jeden z najlepszych utworów na całej płycie.
Kolejnym zaskoczeniem, jak w przypadku "Misunderstanding" jest "Turn It On Again" - równie popowe dzieło, które było świetną okazją do improwizacji na scenie - w wielu przypadkach było przedłużane do 10 minut aby przez drugą połowę zaśpiewać znane piosenki innych wykonawców - np. "Somebody To Love" z repertuaru The Blues Brothers czy "Pinball Wizard" grupy The Who.
"Alone Tonight" - przepiękna balladka z wzruszającym refrenem i pięknie zaaranżowanymi klawiszami - po prostu perełka. Po chwilach wzruszenia nadchodzi moment na spotkanie z "Cul-De-Sac" - utworem bardziej prog-rockowym, w którym króluje, może nie w tak dużym stopniu jak w "Looking For Someone" z Trespass, zmienność nastrojów i rytmu - szczególnie pod koniec, kiedy to Banks robi z klawiszy istną orkiestrę - brzmi to wszystko cudnie. Teraz powtórka sprzed Cul-De-Sac - piękna ballada - "Please Don't Ask" tym razem ze "zwykłym" pianinem - a szkoda, bo pięknie by brzmiało CP-70 akurat tutaj.
Ostantnie 10 sekund poprzedniej ścieżki zawsze poświęcam na przygotowanie się do następnego utworu - istnego dzieła nazwanego "Duke's Travels'. Zaczyna się potężnymi talerzami Phila Collinsa, które powoli się uciszają i aż chce się powiedzieć "teraz się to zaczyna naprawdę". Bębny rozpoczynają jedną z najwspanialszych części instrumentalnych w historii Genesis. Gitara Mike'a Rutherdorda i... Zaczynają się solówki Tonego Banksa - aż trudno uwierzyć co można było w tamtych czasach zrobić z syntezatorami... Mamy tu wszystko co prawdziwemu fanowi rocka progresywnego do życia potrzebne - świetne solówki klawiszowe, bardzo dobre bębny, zmienność rytmów i nastrojów ...Co do tego ostatniego - mniej więcej w połowie całej suity wszystko przyspiesza i zmienia się ...Świetne solo klawiszy ....i uwaga - wszystko to ponownie zmienia się w ścianę dźwięku, w tle słychać solo pana Rutherforda, a po kilkunastu sekundach Phil Collins śpiewa słowa z utworu "Guide Vocal" - "I am the one, who guided you this far" - tutaj brzmiące o wiele piękniej i uroczyściej. Zmienia się rytm i po chwili wokalista "krzyczy" - "take what's your's and be damned" - najpiękniejszą partie wokalną na krążku. Wszystko to się powoli wycisza - klawisze grają melodię, a pianino wprowadza nas w krótkie zakończenie - "katarynkę" na organach (niektórym może się to wydawać podobne to zakończenia utworu "In The Court Of The Crimson King" grupy King Crimson) i znienacka ....Perkusja uderza i zaczyna się ostatni, idealnie kończący płytę, utwór "Duke's End" po części nawiązujący do pierwszego - "Behind The Lines".
Tym sposobem kończy się jedna z najpiękniejszych płyt Genesis - być może troszkę za krótka, a jednak wypełniona mnóstwem pięknych momentów, które zawdzięczamy Tony'emu Banksowi i jego klawiszom. Szkoda, że to wszystko runęło w gruzy i tak nagrano kolejną płytę, niestety już nie w takim a zupełnie innym - zimniejszym klimacie... Duke jest płytą, która darzę osobiście wielkim sentymentem i kiedy tylko mogę - bardzo chętnie do niej wracam i za każdym razem czuję to piękno płynące z tego wszystkiego co Genesis stworzyli.
Paweł Biliński | |