|

  
Ocena:   |
|
|
Eleventh Earl Of Mar One For The Vine Your Own Special Way Wot Gorilla? All In A Mouse's Night Blood On The Rooftops 'Unquiet Slumbers for The Sleepers... ...In That Quiet Earth' Afterglow
|
|
Tony Banks: Steinway grand piano, ARP 2600 and Pro-Soloist, Hammond organ, mellotron, Roland string synth, Rhodes
Phil Collins: Voices, drums, cymbals, percussion
Steve Hackett: Electric guitars, nylon classical, 12-string guitars, kalimba, auto-harp
Mike Rutherford: Basses, electric guitars acoustic guitars, bass pedals | | |
 |
GENESIS |
|
Wind And Wuthering | 1976 |
"A Trick of the Tail" pokazało światu, że Genesis to nie tylko Peter Gabriel, ale również Tony Banks, Steve Hackett, Mike Rutherford i Phil Collins. Kompozycje z tego albumu charakteryzowały się nie tylko lepszym brzmieniem, ale również staranniejszym wykonaniem. Uwagę słuchacza zwrócił również śpiew Collinsa, trochę gabrielowski, ale posiadający już pewien rodzaj charyzmy. Powodzenie płyty zachęciło muzyków do nagrania kolejnej w tym samym składzie.
Całość rozpoczyna "Eleventh Earl of Mar", ostry utwór po części mogący kojarzyć się z takimi kawałkami Yes jak "Roundabout" czy "Siberian Khatru", a po części zapowiadający późniejsze brzmienie grupy.
Na drugi ogień idzie "One for the Vine", kolejny biblijny apokryf, tym razem autorstwa Banksa, a nie całego zespołu. Zdecydowanie jest to jedno z największych dzieł tego niedocenionego pianisty. Zaczyna się spokojnie, rozwija powoli, w połowie przyspiesza, a potem nadchodzi huczne zakończenie. Nie można oczywiście zapomnieć o przepięknym śpiewie Phila.
Po dwóch monumentalnych kawałkach mamy trochę lżejszy "Your Own Special Way". Steve Hackett powiedział kiedyś, że jest to zdecydowanie najpiękniejsza piosenka stworzona przez Mike'a. I rzeczywiście ma chłopak rację. Jego wersja z "Genesis Revisited" nie dorównuje pierwowzorowi.
Następnie mały przerywnik w postaci "Wot Gorilla?". Słuchając tego utworu człowiek odnosi wrażenie, że znalazł się w dżungli. Atmosfery dopełniają klawisze biegnące w nieznane...
Drugą stronę płyty (myśląc oczywiście w kategoriach płyty winylowej, bądź kasety) otwiera przepiękny, energiczny utwór "All in a Mouse's Night". Wszystko tutaj ze sobą współgra: zarówno syntezatory, gitary, sekcja rytmiczna jak i wokal, a zwłaszcza chórki. Po prostu wyborne. Od strony tekstowej jest to próba spojrzenia na otaczający nas świat oczami myszy (myszy, nie szczura - wielbicieli tego drugiego odsyłam do "Dżumy" A. Camusa; tam ich trochę znajdziecie).
Kolejny track - "Blood on the Rooftops" autorstwa Hacketta i Collinsa początkowo wydaje się ściągnięty z "Selling England by the Pound". Ale tak jest tylko na początku. Później jest zupełnie coś innego. Przede wszystkim przepiękny nastrój dopełniony przez muzyczne pejzaże Tony'ego i znów wyśmienity śpiew Phila.
Album kończą trzy utwory połączone ze sobą w coś na kształt suity: "'Unquiet Slumbers for the Sleepers...", "...In That Quiet Earth'" i "Afterglow".
Zaczyna się mrocznie i na swój sposób tajemniczo ("Unquiet..."), by potem przejść do totalnej świrowni w postaci ostrej gitary i mistrzowskich klawiszy ("...In That Quiet Earth"), a całość zostaje spotęgowana poprzez potężnie brzmiące kotły. Gdzieniegdzie pojawia się temat z utworu rozpoczynającego krążek, ale jest on tutaj znacznie zdeformowany. Znienacka pojawia się "Afterglow". I to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Collins daje z siebie wszystko, żeby swoim śpiewem podciągnąć i tak już podniosły nastrój i całkiem dobrze mu to wychodzi.
"Wind and Wuthering" jest płytą perfekcyjną w całej swojej okazałości. Panowie z Genesis mieli później nie raz okazję zbliżyć się choć na chwilę do tego poziomu, ale nie zawsze im się to udawało.
Łukasz Mińczykowski | |