Ostatnio wymądrzałam się twierdząc, że temat solowej twórczości Tony'ego mamy już przedyskutowany, ale zajrzałam jeszcze raz do tamtego wątku i okazało się, że powiedzieliśmy naprawdę mało.
A tymczasem... Kilka dni temu - wstyd przyznać, że dopiero teraz - w moim życiu pojawiło się niejakie
Strictly Inc. i narobiło sporo zamieszania... "Zwykła płyta pop"..? Tak... ale ja przepadłam.
A zaczyna się przecież tak słodko i niewinnie:
I could be a tiger - śpiewa sobie Jack Hues, a mi na moment przypominają się The Fugitive i Still... Tylko że później następuje ten niewiarygodnie chwytliwy refren, a potem....potem... zdumienie i zachwyt rosną z każdą minutą.
Pierwsze wrażenia: płyta spójna, dojrzała, bardzo klimatyczna, właściwie bezbłędna - bez śladu niezgrabnej czy "przegadanej" melodii...czegokolwiek, co wywołałoby mimowolny uśmiech i rozbawienie (typu
By You...

). Zatrudnienie tylko jednego wokalisty było strzałem w dziesiątkę: album nareszcie nie brzmi jak zbiór przypadkowych piosenek, a sam Jack Hues zdecydowanie przypadł mi do gustu. Takiego
A Curious Feeling nie mogę słuchać właśnie przez wokal - Kim Beacon odrzuca mnie i tyle. Hues śpiewa natomiast bardzo, bardzo przyjemnie.
Don't Turn..., cudowne
Walls of Sound (zdecydowanie warte tego, żeby zastapić nim niektóre utwory na WCD), lekko "kaszmirowy" feeling
The Serpent Said czy kojarzący mi się z Tears For Fears
Something To Live For - gdyby którykolwiek utwór z tej płyty wydał Phil albo Mechanicy, z miejsca trafiłby na czołówki list przebojów. Ale ponieważ wydał je Tony Banks - który może sobie tworzyć kolejne części Supper's Ready, ale broń Boże nagrywać taką straszną komercyjną muzykę pop!!! - cała historia ze Strictly skończyła się tak, jak...zwykle.
Jeśli już koniecznie miałabym wskazać jakiś "słabszy" moment tej płyty to....może
A Piece of You, nie wiem. Nie zgadzam się natomiast, że
An Island In The Darkness "nie pasuje do reszty albumu" - nie pasuje chyba tylko pod względem długości

A dla mnie i tak absolutem jest początek i koniec tego utworu - melodia, którą stawiam na równi z Firth of Fifth......
Strictly Inc. nigdy nie miało swojej trasy koncertowej. Ale czy na pewno..?

W 1998r. grupa zapaleńców pod wodzą niejakiego Duncana Philipsa postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce - założyli zespół o nazwie Strictly Banks i po raz pierwszy pokazali światu, jak muzyka Tony'ego mogłaby brzmieć na żywo.... Niektórzy znają pewnie tą historię, innych odsyłam do strony:
http://www.strictlybanks.co.uk/ 