Polskie forum Genesis

W którym momencie? Na "Dramie"? Na "90125"? Na "Talk"? Na "The Ladder"?

Gdzieś tak w okolicach "Tales of The Topographic Oceans". Dla mnie przerost formy nad treścią, inaczej- sztuka dla sztuki, choć są tam świetne fragmenty.
Z Yesami mam problem- trudno, jeżeli chodzi o muzykę, im coś zarzucić (mówię o latach 70-tych), to porządne granie, przyjmnie się słucha, żadna tam chałtura, z drugiej jednak strony... w pewnym momencie ich gra zaczyna mnie nużyć i irytować ("wygibasy" Howe'a czy Wakemana, mimo, że szczególnie tego drugiego bardzo lubię) Momentami niebezpiecznie zbliżają się do ELP...
No ale "Close to the Edge"- dla mnie arcydzieło, MIMO WSZYSTKO!

_________________
Mad Hatter!

A "The Ladder"- jedyna rzecz z tego późnego okresu, którą znam, i jest naprawdę w porządku, mam to na kasecie!

_________________
Mad Hatter!

A to ciekawe. To fascynujące jak różni ludzie różnie odbierają muzykę. Mnie przez kilkadziesiąt lat słuchania YES nigdy nic takiego nie przyszło do głowy.

Ale przecież to przecież mówisz o dwóch płytach- o Oceanach i Relayerze, natomiast dyskografia Yes obejmuje o wiele więcej pozycji. Czy powiedziałbyś, że nie lubisz W CAŁOŚCI Genesis, tylko dlatego, że Abacab albo Invisible Touch to irytujące, kiczowate granie, które się zupełnie zestarzało?

Zawsze polecam, żeby słuchać Yes dopiero od "Going for the One", a wcześniejsze sobie darować- nie każdy lubi brzmienie ala '70, i nie każdy lubi tego prawdziwego progresywnego rocka, a w późniejszych dokonaniach, kazdy może znaleźć coś dla siebie.

Yes, tak jak większość zespołów ProgRocka ewoluowało. Zgadzam się, że miejscami Relayer i Tales są "przeintelektualizowane", choć poetyka Opowieści z Oceanów jest dla mnie niedościgniona.
Natomiast cenię Yesów za finezję grania - właśnie słucham płyty Tormato - ileż w niej życia, rytmu i emocji (Future Times, Release, Release, Don't Kill the Whale) a także nastroju (Onward, Madrigal) czy cudownego basu Squire'a (On the Silent Wings of Freedom)

Szkoda, że nie byłem na koncercie

_________________
Music was my first love.
And it will be my last.

Ha, pewnie.
Dodam tylko, że spotkanie z Yesomaniakami przed koncertem było równie liczne jak nasze w Inowrocku.

Wrzuciłem pierwszy filmik z koncertu na YT http://www.youtube.com/watch?v=-X9TlZrR5f0 , miłego ogladania albo wspominania

Od razu mam pytanko. Czy nagrałeś cały koncert?

EDIT:

Ładne! Jeżeli masz całość (lub większe fragmenty) to piszę się na DVD!!! Zrewanżuję się kompletnym nagraniem audio.

Tak jak pisałem wcześniej bateria wystarcza na 75 - 80 minut nagrywania i zmuszony byłem do selekcji utworów. Ponieważ akurat ja jestem zwolennikiem pierwszego okresu (do Going ...) więc skoncentrowałem się na starszych utworach ale energii nie wystarczyło na bis . Zmontowałem z tego 69 minut obrazu i DVD jest gotowe. Oczywiście , chetnie się wymienię. A może masz materiały (audio, video) z koncertu Hacketta? Pojechałem z kamerą ale bez baterii (została w ładowarce w domu) . W zamian proponuję materiał z koncertu Jona Anderssona (jeszcze w obróbce).

Mam cały koncert Hacketta w wersji audio. Nagranie jest autorstwa Ranyarta i puszczę je w obieg gdy otrzymam od Niego jeszcze okładki. Taki warunek i muszę to uszanować. Nagranie będzie więc dostępne dla wszystkich zainteresowanych, również dla Ciebie.
Wiem, że jedna osoba z forum Yesomania http://groups.google.com/group/yesomania posiada prawie cały koncert YES w HD. Mam nadzieję dostać to nagranie i wtedy może udałoby się zmontować mix z dwóch kamer?

Podaj namiary gdzie przesłac płytkę albo zaproponuj inną formę przekazania. Twoja wola

_________________
O Jon http://www.youtube.com/watch?v=dJZmMdx8Sew

Wiesz, chodzi mi o te wszystkie fajerwerki, popisy Howe'a czy Wakemana. Co do niektórych Yesów... Czasami miałem wrażenie, że płyta czy dany utwór to tylko pretekst by zademonstrować swoje umiejętności. I jakoś nie mogłem się przed tym obronić- pojawiało się pytanie: po co to? Ale oczywiście nie dotyczy to wszystkich ich płyt.
Szczególnie Wakeman lubi sobie ostro pożonglować- na mnie te jego popisy nie robią wrażenia. Nie ma to jak prosty, skromny Banks!!!

A Genesis? Niby też suity, koncept albumy, ale podejście do muzyki zupełnie, zupełnie inne.
ELP- cyrk! Nie przepadam za punkiem ale stoję w jednym szeregu razem z Johnnym Rottenem z Sex Pistols, który o ELP mówi jako o dziwnym, dziwnym monstrum.

Tak gadam i gadam, a i tak "Close To The Edge" pojawiłoby się w 20-tce moich ulubionych albumów.

_________________
Mad Hatter!

Że skromny to się zgodzę, ale prosty. A komu plątały się paluchy we wstępie do FOF.

W porównaniu do Wakemana to prosty, naprawdę.

_________________
Mad Hatter!