| Oszołomiony wstałem rano z łóżka Chciałem tam wrócić, ale zamiast tego zszedłem na dół Przeczytałem codzienną gazetę, muszę znać prawdę Trzasnąłem drzwiami wybiegając na zewnątrz, Spojrzałem na zegarek i krzyknąłem Muszę być w pracy na czas Muszę być w pracy na czas
Wtedy niebo przybrało głębszy błękit Słońce świeciło na bezchmurnym niebie Ale wokół deszcz padał na ziemię Wiatr wiał ale drzewa nie szumiały Kolejne cudzoziemskie popołudnie Kolejne cudzoziemskie popołudnie
Kiedy wychodziłem, wciąż była szansa Zanim zacząłem wierzyć w to co widzę i słyszę Nic mnie tu nie trzyma, nic i nigdzie Muszę się stąd wynosić, spakować rzeczy zanim oszaleję Muszę uciec w porę Muszę uciec w porę
Wtedy niebo zmieniło się z błękitu w zieleń Przybrało kolory jakich nigdy nie widziałem Potem usłyszałem dźwięk dzwoniący mi w uszach Usłyszałem głosy ale tak naprawdę nie było tam nikogo Kolejne cudzoziemskie popołudnie Kolejne cudzoziemskie popołudnie
Być znowu tam gdzie przynależę Poczuć znowu wiatr na twarzy Zobaczyć znów wszystko co jest tak oczywiste Wszystko co zostawiłem i wszystko co znałem
Jesteśmy domem Jesteśmy twoim domem Jesteśmy całym twoim domem Nigdy już cudzoziemskiego popołudnia
Nigdy więcej błądzenia Nigdy nie zostawię za sobą mojego świata
Nigdy nie było powodu Aby zostawić za sobą moje serce i mój dom Powinienem być teraz tam gdzie się urodziłem Nigdy nie byłbym samotny Nigdy więcej nie byłbym smutny
Chciałem udać się gdziekolwiek I zobaczyć jak dziwne to wszystko może być Już nigdy nic mnie nie zwiedzie Nigdy więcej błądzenia Nie zostawię już mojego świata za sobą
| |