| Zawsze istniała linia podziału Ale ty wybrałeś, wybrałeś, tak wybrałeś aby jej nie widzieć A potem zastanawiasz się dlaczego upadasz Ona przecina serce każdego miasta Jeśli wejdziesz na szczyt najwyższego budynku Zobaczysz gdzie pada, bo tam gasną światła ulicy Kolory zaczynają się zmieniać Słyszysz w sobie głos Nie takie słowa chciałeś usłyszeć Nie takie rzeczy chciałeś ujrzeć
W swoim wygodnym i bezpiecznym domu Pamiętaj o tych tam na zewnątrz, w zimnie Wietrze i deszczu I weź w swoje ręce mały promień światła I zmień go w promień który przebija ciemności nocy
Zawsze istniała linia podziału Ale ty wybrałeś, wybrałeś, tak wybrałeś aby jej nie widzieć Czasem wierzymy że jeśli zamkniemy oczy Deszcz może ją zmyje Dlatego potykamy się i upadamy Nie takie słowa chciałeś usłyszeć Nie takie rzeczy chciałeś ujrzeć
Kiedy wszystko co jest ci najdroższe W końcu odejdzie z twojego życia I ostatni zimny promień słońca powoli zniknie Za rogiem budynku I zostaniesz sam Kiedy ciemność okrywa miasto i ulice cichną też Gdzie się zwrócisz
| |