| Kotary w dół Ognia żar grzeje nas. Choć na zewnątrz Wiatr z północnego wschodu dmie, Wkrótce będzie sypać śnieg.
Są ci, co drżą. Noc, chłodna czeka ich bez snu Może rana nie dotrwają Lecz my razem bezpieczni w ramionach, Troski nikną gdy patrzę w Twoją twarz -
Lepiej przemyśl to Bo może być za późno Gdyby to był już życia Twego kres Powiedz mi, co byś wtedy uczynił?
Wystaw się na cios, który Ci los zgotował, Wykorzystaj w pełni to wszystko coś otrzymał, Połóż się i płacz, niech Twoje łzy popłyną, Płacz do traw i drzew aż niebo samo się do Ciebie schyli.
Pozwól mi znów żyć, niech życie przyjdzie po mnie. Wiosna musi znów skruszyć zimową tarczę. Niech poczuję znów ręce miłości na mnie, Wiedząc że zło przeszło i nie muszę bać się zimy już.
Śmiech, muzyka i zapach wiszą tu I tam, i tam, Wino ze szkła płynie do ust, I łagodzi wątpliwości.
A wkrótce myśl, Po co czynić dzisiaj coś, Jutro też jest dzień na pewno.
A z dni tych robią się lata A jutro wciąż się nie zjawia,
Lepiej przemyśl to Bo może być za późno. Gdyby to był już życia Twego kres, Powiedz co byś wtedy uczynił?
Wystaw się na cios, który Ci los zgotował. Wykorzystaj w pełni to wszystko coś otrzymał. Połóż się i płacz, niech Twoje łzy popłyną. Płacz do traw i drzew aż niebo samo się do Ciebie schyli,
Pozwól mi znów żyć, niech życie przyjdzie po mnie. Wiosna musi znów skruszyć zimową tarczę. Niech poczuję znów ręce miłości na mnie, Wiedząc że zło przeszło i nie muszę bać się zimy już.
| |